CZY OFELIA ZASNĘŁA ? |
Boettner-Łubowski jest artystą rzeźbiarzem, który bardzo często odnosi się w swojej twórczości do przeszłości, i można by rzec, zapomnianych twórczych inspiracji. Posługuje się on wielokrotnie praktyką cytatu – znane motywy migrują w jego twórczości w czasoprzestrzeni świata sztuki i są w pewnym sensie reinkarnowane przez artystę w wymiarze współczesnego myślenia o kulturze. Jest to swego rodzaju powtórzenie, otwierające się na szerokie przestrzenie artystycznych i semantycznych transformacji. Wspomniane transformacje stanowią wieloznaczny, intrygujący i skłaniający do refleksji pierwiastek prac Rafała Boettnera-Łubowskiego. Szczególną realizacją w dorobku artysty jest cykl zatytułowany „Ofelia – dekonkretyzacje” (2002). Obecny w nim cytat, z przeszłości jeszcze XIX-wiecznej, a konkretnie z obrazu Johna Everetta Millaisa, zatytułowanego „Ofelia” i sposób jego artystycznego przetworzenia -– kreuje szereg pytań i kulturowych asocjacji. „Ofelia – dekonktetyzacje” (czyli prezentacja rzeźbiarskich, przestrzennych głów kobiecych, wykonanych w różnych technikach, na niekonwencjonalnych piedestałach) – to dotknięcie nie tylko klasyczno-romantycznego piękna. Mając w pamięci „odpryski” Starożytności, a konkretnie: „pozostawione” kawałki, fragmenty rzeźb, które cenimy już za same „dowody” artystycznej kreacji – można zaryzykować stwierdzenie, że wspomniana realizacja jest swego rodzaju „symulowanym przebłyskiem” współczesności, który wyraźnie zakorzeniony jest jednak w starożytnych greckich toposach. Artysta doprowadza do perfekcji technologicznej i warsztatowej stworzone przez siebie „śpiące głowy”, poprzez niezwykłą precyzję wykonania, począwszy od harmonicznej struktury twarzy aż po lśniące, niejako atłasowe „iluzje” rzeczy. Dlatego z pewnością ten, kto widział „Nike z Samotraki”, wytrawioną przez czas, może również spojrzeć na odlewy „Ofelii”, jako na próbę przywołania mitu w ogóle. Mit umierającej kobiety, to jeden z wątków starożytnych narracji. Dlatego też Ofelia staje się tu symbolem reaktywowanego mitu, między innymi, poprzez fragmentaryzację postaci, za pomocą przedstawienia jej tylko w formie głowy i nazwanie jej imieniem: „Ofelia”. Przywołanie tej postaci w nurcie romantycznego myślenia, stanowi naoczny sposób odczytania Sztuki Starożytnej, za pomocą tych, a nie innych, fragmentów, poddanych, jak to określa artysta: procesowi „dekonkretyzacji”. W mojej interpretacji, myślę tu o pewnej dekonstrukcji „opowieści”, czyli mitu właśnie. Ten mit, czy też topos, tragicznej miłości, znany już od wieków, zostaje wyartykułowany przez artystę dzięki pewnemu fragmentowi – motywowi głowy. Oczywiście autor prac określa różnie swoje obiekty, poprzez rozmaite ich ułożenie, jak również zróżnicowany materiał, z którego zostały one wykonane. Tworzywo zdaje się tu grać niebagatelną rolę, ponieważ pokazuje, można by rzec, „emocjonalne”, czy też „psychofizyczne” stany bohaterki tego intrygującego „spektaklu rzeźby”. Zatem „Ona” – czyli w tym przypadku Ofelia, zostaje ożywiona, nie tylko dzięki mitowi i literackiej oraz malarskiej inspiracji, ale również, lub przede wszystkim, dzięki „rzeźbie-instalacji”, zrealizowanej w ściśle ustalonym porządku konceptualnym, jakby „zaprogramowanym”, w kolejnych fazach transformacji oraz układzie głów bohaterki, której droga zwieńczona zostaje poprzez błękitną, błyszczącą i transparentną powłokę ultramaryny, symbolizującą wodę. Rafał Boettner-Łubowski celowo używa w swojej aranżacji specyficznych tytułów np.: „Nowa Ofelia – wosk”, „Nowa Ofelia – brąz”, „Nowa Ofelia – gips”. Artysta sam mówi, że najistotniejszym elementem jego instalacji jest „Ofelia – Metamorphosis”, używa bowiem współczesnych mediów, transformujących głowę bohaterki, integralnie łącząc elementy rzeźbiarskie z metaliczną polichromią. Tworzy się w ten sposób nowa jakość estetyczna i semantyczna. Zostało bowiem dokonane „przekształcenie” tego, co znane w rzeźbie w to, co jest wręcz malarską, przestrzenną iluzją. Niesie ona zatem nowe konotacje i asocjacje, ze względu na fakt utworzenia pewnego „przedmiotu-obiektu”, który jest w pewnym sensie „symulakrą”, z drugiej jednak strony jest fizycznym obiektem, który można dotknąć i zobaczyć w rzeczywistej i konkretnej przestrzeni wystawienniczej. Pojawia się również inny wątek w „Ofelii”; nie tylko „ożywionej” dzięki sztuce wizualnej, w tym przypadku dzięki przedmiotowej reminiscencji. Jest to problem „cytatu” z przeszłości literackiej i artystyczno-historycznej. Boettner-Łubowski czyni to na zasadzie ukazania „części”, zastępującej „Całość”. Ale jaką „Całoś?„ Czy tylko ciała? W pierwszym oglądzie zdaje się to właśnie sugerować, ale fuzja podążą dalej… Jest to bowiem „Całość” w ujęciu wybiórczej „części”: historycznej oraz kulturowej pod postacią fragmentaryzacji, którą posłużył się artysta. Możemy w tym przypadku nawiązać do owego mitu, czy reaktywowania mitu przeszłości – przeszłości, którą ożywić może tylko Sztuka. Zatem „Pigmalion” w intencjonalnych założeniach artysty jest kontynuacją owego mitycznego myślenia – myślenia w pytaniu: „Czy Ofelia zasnęła?”… |
dr Agnieszka Balewska, 2002 (tekst niepublikowany) |